Tak powraca Puchar Mistrza do Wrocławia i to już po 20 latach koszykarze Śląska Wrocław zdobyli mistrzostwo Polski.
Oglądałem wszystkie mecze finałowe PLK i to była naprawdę dobra europejska koszykówka wykonaniu klubów z Polski . To w piątek Śląsk wygrał ostatni mecz finałów Energa Basket Ligi w sezonie 2021 / 2022 pokonali Legię Warszawa , aż 90:77 i całą rywalizację 4:1, dzięki czemu zostali mistrzami Polski. W sobotę, 28 maja zorganizowano mistrzowską fetę Osiemnasty tytuł Mistrza Polski .
Hala Stulecia pękała wypełniona na full jak za dawnych czasów, jak Slask grał na najwyższym poziomie Europejskim , a bilety wyprzedały się już po trzech minutach . Ceny biletów były bardzo drogie . Dodatkowo zorganizowano specjalną strefę kibica, bo chętnych było bardzo dużo niż mogą pomieścić trybuny na hali . To była atmofera jak za dawnych lat i to w tym dniu było coś wyjątkowego. W piątkowy wieczór, druzyna była bojowo i agresywnie nastwiona na wygraną na sukces tego dnia , a jak nie z Andrejem Urlepem na ławce trenerskiej,wygrają to kiedy i wreszcie Travisem Tricem na parkiecie, to kiedy zdobędą to mistrzostwo jak nie teraz .
Mecz zaczął się od remisu 5:5, ale od tego momentu inicjatywą przejął Śląsk. Wrocławianie odskoczyli na 12:5, a kilka chwil później było już 18:8. Goście nie radzili sobie z agresywną obroną gospodarzy, popełniali błędy, a to napędzało szybkie ataki Kosynierów. Zupełnie niewidoczny był lider Legii Robert Johnson, który w piątek obchodził 27 urodziny. Trener przyjezdnych Wojciech Kamiński poprosił o przerwę w grze, ale nic to nie zmieniło. Śląsk dorzucił kolejne sześć punktów (24:8) i dopiero wówczas czarną passę Legii przerwał rzutem za trzy Łukasz Koszarek. W odpowiedzi Kodi Justice również trafił zza linii 6,75 m i po pierwszej kwarcie było 27:11.
W drugiej kwarcie przewaga gospodarzy zaczęła maleć. Po trzech minutach było 31:23, ale kolejny fragmenty gry goście wygrali 10:0. Trener Andrej Urlep poprosił o czas, lecz po wznowieniu gry wrocławianie nadal nie mogli przerwać fatalnej serii niecelnych rzutów, a za to trafił z dystansu Koszarek, a po kolejnych dwóch minutach był remis 31:31 i mecz zaczynał się od nowa.
Różnica polegała jednak na tym, że koszykarze Legii wyraźnie już się „wstrzelili” w kosz Śląska i seryjnie trafiali z dystansu. Po dwóch „trójkach” z rzędu Grzegorza Kamińskiego goście prowadzili 37:33, a później jeszcze jedno oczko dorzucił Muhammad-Ali Abdur-Rahkman. W tej części spotkania wrocławianie zdobyli zaledwie sześć punktów, co jest najgorszym wynikiem w tegorocznych finałach.
Wystarczyło półtorej minuty trzeciej kwarty, a Śląsk odrobił straty i wyszedł na jednopunktowe prowadzenie (39:38). Świetnie w tym fragmencie spisywał się Travis Trice, który rozgrywał, asystował, ale przede wszystkim trafiał. Po jego rzucie za trzy Śląsk prowadził 47:40.
Kosynierzy niesieni niesamowitym dopingiem ponownie zaczęli agresywniej bronić i zmuszali rywali do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Po tym jak Kerem Kanter przepchnął się pod koszem i trafił Śląsk prowadził już 56:44. Trener Kamiński poprosił o przerwę i krótka reprymenda poskutkowała, bo przewaga gospodarzy przestała rosnąć.
Ostatnia część meczu rozpoczęła się wynikiem 61:52 i wszystko było jeszcze możliwe. Przez kolejne fragmenty trwała wymiana cios za cios. Przy stanie 73:61 rozgrywający świetne spotkanie Kanter trafił z dystansu i Hala Stulecia eksplodowała, a kiedy chwilę później wyczyn Turka powtórzył Kodi Justice (79:61), rozpoczęło się świętowanie. Do końca meczu pozostawało niewiele ponad sześć minut, ale duża część kibiców już nie siedziała.
To nie był jeszcze koniec emocji. Legia zdobyła pięć punktów z rzędu (79:66), trener Urlep poprosił o czas i seria przyjezdnych została przerwana, ale nikt nie zamierzał się poddawać. Zespół z Warszawy zaczął grać szybkie ataki, trafiać z dystansu i na cztery minuty przed końcem było 82:69. Kiedy jednak przy wyniku 83:74 Ivan Ramljak trafił za trzy, w Hali Stulecia zaczęło się prawdziwe świętowanie. Na parkiet poleciały już pierwsze serpentyny i spotkanie zostało przerwane, ale to już nie odmieniło losów meczu. Śląsk zwyciężył 90:77 i po raz 18. w swojej historii sięgnął po mistrzostwo Polski.
W przerwie trener Andrej Urlep swoją drużynę… uspokoił. Lepsza obrona i powrót liderów w ataku pozwoliły Śląskowi odzyskać prowadzenie. Znów szalał niedościgniony Travis Trice, z daleka trafiali Dziewa i Kanter. Po kolejnym zwrocie akcji gospodarze prowadzili aż 56:44.
Śląsk grał zbyt dobrze, aby wielką szansę wypuścić z rąk. Piłki pod koszem dostawał znakomity Kerem Kanter, z czystej pozycji z dystansu trafił D’Mitrik Trice. Gdy turecki środkowy trafił dwukrotnie z dystansu było już 76:61, a Hala Stulecia odleciała kompletnie.
W Legii robił co mógł niezniszczalny Koszarek (najlepszy mecz w finałach), skuteczny był Rahman. Pościg gości w ostatnich minutach był już jednak spóźniony. „Gwoździa” na 2 minuty przed końcem celną trójką wbił Ivan Ramljak.
Śląsk Wrocław wygrał finał 4:1 i po raz 18. w swojej historii zdobył tytuł koszykarskiego mistrza Polski. Srebrne medale dla Legii Warszawa, która ma pełne prawo być bardzo zadowolona z tego sezonu.
WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 90:77 (27:11, 6:27, 28:14, 29:25)
Śląsk Wrocław : Kanter 26, Dziewa 16, Justice 14, T. Trice 11, Meiers 8, Ramljak 7, Kolenda 5, D. Trice 3, Gordon 0, Wójcik 0, Gabiński 0, Tomczak 0.
Legia Warszawa : Abdur-Rakhman 20, Koszarek 16, Johnson 13, Kemp 10, Kamiński 9, Cowels 5, Sadowski 2, Wyka 2, Kołakowski 0, Śliwiński 0.